mary jane & arden

wróciła do pokoju, gdzie zastała arden i od razu powiedziała:
- przekaż swojemu bratu, że jest idiotą! - cisnęła torebkę o łóżko.

podniosła wzrok znad telefonu, na którym oglądała snapchaty gwiazd.
- o nie, nie. umowa była taka, że możecie sobie robić co chcecie, a ja nie chcę o tym słyszeć i mnie w to nie mieszacie. - oznajmiła stanowczo.

- ale to takie frustrujące! - doskoczyła do łóżka arden i usiadła koło stóp leżącej na nim przyjaciółki. - po co mam być z jakimkolwiek chłopakiem, skoro nie mogę ci na niego narzekać? - spytała całkiem sensownie.

- podałabym ci alternatywne zastosowania chłopaka, ale fuj, to wciąż mój brat. - wzdrygnęła się. wciąż nie rozumiała co jej najlepsza przyjaciółka widzi w jej starszym bracie, ale fuj, nie chciała wiedzieć!

roześmiała się na to obrzydzenie arden. ach, gdyby ona wiedziała co ten romeo z nią robi! inna sprawa, że właśnie była na niego obrażona, więc potrzebowała mediatora. to znaczy kogoś, kto powiedziałby mu, że jest idiotą i że ma robić wszystko tak jak ona chce. kto lepiej tego nie wie jak nie arden?
- a ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką i musisz o mnie dbać i upewniać się, że chłopcy mnie adorują tak jak powinni. - oznajmiła więc.

- mary jane, kocham cię nad życie, ale jeśli ten chłopak nie adoruje cię tak jak powinni to jest idiotą, którego ja nie będę bronić. - odpowiedziała od razu. - tak czy inaczej, nie wtrącam się i nie chcę o tym słyszeć. - zmarszczyła nos. zaraz romeo jej powie, że to mary jane go źle traktuje i że arden ma jej przemówić do rozumu i tak utknie między młotem a kowadłem. to naprawdę nie była jej sprawa!

opadła do tyłu, kładąc się plecami na łóżku arden, a nogi jej zwisały.
- ughhh! brakuje mi czasów kiedy narzekałyśmy wspólnie na chłopaków i polowałyśmy na kolejne ofiary. - oznajmiła. ale teraz te czasy minęły, bo arden nie chciała słuchać o związku mj z romeo, a sama była w nudnym związku z adamem.

- bitch, było nie zaczynać sypiać z moim bratem. - odparła niewzruszenie i zerknęła na telefon, żeby nie przegapić najnowszych snapów. poza tym ona chętnie nadal marudziła na swojego chłopaka i tego akurat przyjaciółka musiała słuchać.

- spadaj! - popchnęła jej nogi, bo akurat tak leżąc miała ku temu dobrą sposobność. - w porządku, ponarzekajmy na coś innego. widziałaś co ta suczka claire ma dzisiaj na sobie? ugh, jak można tak bardzo nie mieć stylu?! - zmieniła temat, więc mogły sobie ponarzekać i poplotkować o czymś innym niż chłopcy.